Pusia ma się lepiej
Już nie szkieletor, już dużo łatwiej jej jeść. Trudno uwierzyć w tę zmianę, ale to fakt. Pusia, której nie dawaliśmy wiele szans, która wycierpiała się za wszystkie czasy, którą ktoś prawdopodobnie uderzył – czuje się dużo lepiej. Jeszcze nie do końca domyka się jej pyszczek i trzeba ją czasem umyć po jedzeniu. Ale przybrała na wadze, eksploruje dom tymczasowy i wszędzie jej pełno. Najczęściej można ją spotkać na kuchennym blacie, bo Puśka upodobała sobie leżenie w patelni. Na szczęście nie na gazie. 😉
Pusia znalazła się u nas za sprawą szczęśliwego splotu okoliczności. Agata pojechała do zaprzyjaźnionej lecznicy z jednym z naszych kotów. W poczekalni spotkała panię, która w swojej okolicy znalazła poturbowaną kotkę. Ktoś ją kopnął albo czymś ciężkim uderzył. Pusia miała przemieszczoną szczękę i była przeraźliwie wychudzona. Prawdopodobnie od dawna nie mogła jeść.
Od słowa do słowa okazało się, że kotka prawdopodobnie trafi do schroniska, bo jest wolnożyjąca, a pani nie może jej zapewnić opieki. Na to Agata nie mogła pozwolić. Kot w takim stanie nie miały tam żadnych szans. I tak do kociarni wróciła tego dnia z jeszcze jednym transporterem.
Pusia spędziła sporo czasu u doktora Dmuchały w Gdyni. Najpierw musiała się trochę wzmocnić, potem miała zabieg drutowania szczęki, a potem dochodziła do siebie. Dziś mieszka u Agaty i ma się coraz lepiej.