Czasem koty, a czasem…
Pewnej wrześniowej soboty dotarły do nas alarmujące wieści. Na jednym z gdańskich zbiorników retencyjnych zauważono młodego łabędzie w złym stanie. Ptak miał problem z utrzymaniem się na wodzie, kładł się na boku. Wyraźnie nie czuł się dobrze.
Poprzedniego dnia do łabędzia wezwano lokalne służby, które nie podjęły się jednak pomóc. Ptak został w wodzie. Wyglądał coraz gorzej.
W sobotni poranek, po krótkiej naradzie, wyposażeni w podbieraki ruszyliśmy nad zbiornik.
Na szczęście nie było w nim dużo wody. Kilkoro z nas weszło więc, żeby nagonić łabędzia w kierunku brzegu. Tam czekała reszta wolontariuszy z podbierakami. Pomagał fachowiec ornitolog, który skutecznie „unieszkodliwił” łabędziego ojca. Dorosły ptak zaciekle bronił chorego osobnika i mogło się zrobić niebezpiecznie.
Udało się! W pół godziny od naszego przyjazdu młodziak znalazł się na brzegu, został zawinięty w kocyk i został odwieziony do lecznicy. Badania wykazały, że miał w brzuchu haczyk wędkarski.